Dominacja Skody, wielki triumf Marcina Piękosia

W końcu! Doczekaliśmy się zakończenia okresu wakacyjnego. I choć młodzi uczniowie nie będą podzielać naszej euforii, dla fanatyków wirtualnych rajdów końcówka sierpnia oznaczała powrót do cyklu Wirtualnego Rajdowego Pucharu Polski. Po wspaniałej, zimowej inauguracji, deszczowym tygodniu na Dolnym Śląsku i asfaltowej próbie wokół Puław, przyszedł czas na kolejną, czwartą rundę sezonu. Najlepsi zawodnicy stawili się na wschodzie Polski, aby wystartować w szybkim i wymagającym Rajdzie Rzeszowskim. Trzeba jednak przyznać, że ostatnie tygodnie letniej beztroski sprawiły, że kilka załóg lekko się rozleniwiło i postanowiło jeszcze chwilę odpocząć. A zamiast rywalizacji wybrali… urlopy.
Przez honorową rampę przed startem przejechały 92 załogi. Rywalizację ukończyło jednak tylko 45. Specyfika Rajdu Rzeszowskiego zebrała swoje żniwo. Blisko 120 kilometrów oesowych po asfalcie zapowiadało chęć wciśnięcia gazu do dechy i iście sprinterskiego podejścia do zawodów. Niestety, trasy czwartej rundy pucharu były kapryśne, podobnie jak i pogoda, która płatała figle zwłaszcza na pierwszych próbach. Największym problemem była przyczepność. Choć z zasady asfalt pozwala czasami na wyścigowe zakusy, nawierzchnia tamtejszych dróg lata świetności ma już za sobą. Dziury i nierówności potrafiły zaskoczyć. A jeżeli dodamy do tego znajdujący się na zakrętach “syf”, który z każdym przejazdem zamieniał się w błoto, otrzymujemy mieszankę wybuchową. Jedenaście zaplanowanych odcinków specjalnych okazało się prawdziwym rollercoasterem, gdzie tempo było równie istotne, jak obrana taktyka.
Bezkonkurencyjny okazał się Marcin Piękoś z Automobilklubu Polski WRT. Nad tym zwycięstwem warto się pochylić. To przede wszystkim pierwsze zwycięstwo konstrukcji R5 w tym sezonie. Piękoś przeciął linię mety w fenomenalnej konstrukcji Fabii Rally2 evo. Skalę tego triumfu wyznacza też liczba 52. Aż o tyle sekund lider pokonał drugiego na mecie Piotra Sajdaka, w identycznym samochodzie. Podium dopełnia Tomek Wach, który stracił do lidera ponad minutę. Wach ruszył na trudne oesy za kierownicą Skody Fabii w specyfikacji… WRC z 2006 roku. Czwarte miejsce również pada łupem Skody. Czeski producent na długo zapamięta tę imprezę. Paweł Stener w Fabii klasy R5 stracił do Piękosia blisko dwie minuty. Czołową piątkę uzupełnia Piotr Walczak w Citroenie C4 WRC, który wywalczył tę pozycję dopiero na… ostatnich kilometrach rajdu.
W królewskiej klasie WRC triumfuje oczywiście trzeci w generalce Tomek Wach. Drugie miejsce przypadło Piotrowi Walczakowi, co oznacza dublet Automobilklubu Polski WRT na podium. Na najniższy stopień pudła wspiął się Mirosław Kowal w Fordzie Focusie RS WRC z 2006 roku. Strata do Wacha wyniosła grubo ponad minutę.
W pierwszej dziesiątce grupy R5 aż sześć konstrukcji z Mlada Boleslav. Zwycięzca generalki wygrywa też w swojej klasie, deklasując drugiego Piotra Sajdaka z Killaz Motorsport. Trzecie miejsce zgarnął Paweł Stener, z bezpieczną, ponad trzynastosekundową przewagą nad kolejnym rywalem.
Panie i Panowie. Lądowanie ufo, Strefa 51 i wszystkie światowe teorie spiskowe nie są dziś ważne. W klasie R3 byliśmy świadkami sensacji. Po raz pierwszy od miesięcy zwycięzca nie wygrał imprezy za kierownicą Hondy. Niemożliwego dokonał Rafał Ruszkiewicz w Clio R3T. Reprezentant lidera klasyfikacji zespołowej pokonał o ponad minutę Artura Hazukę i o prawie półtorej minuty Mateusza Przyszłakowskiego. Na pocieszenie dla japońskiego producenta można jednak dodać, że ze wszystkich siedmiu samochodów, które dotarły na metę, aż pięć z nich nosiło emblemat Hondy. W grupie samochodów R4 w najlepszych nastrojach rajd kończą przedstawiciele Peugeota, który to zgarnął dla siebie całe podium. Najszybszy okazał się Damian Skupień, przed Michałem Ungeheurerem. To jedyni zawodnicy, którzy ustrzegli się poważnych kar. Trzeci Paweł Nesterowski stracił do lidera aż… czternaście minut.
W klasie historycznej również królowali przedstawiciele rynku JDM i klasycznej motoryzacji z kraju kwitnącej wiśni. Aż cztery Toyoty Celica GT-Four przecięły rzeszowską metę. Najszybszy okazał się Bartek Dziok, właśnie za kierownicą tego samochodu. Drugie miejsce, ze stratą ponad dwóch minut przypadło Krzysztofowi Dejowi za sterami Subaru. Podium dopełnił Łukasz Buczek, również w Toyocie. Buczek stracił ponad cztery minuty.
Mimo nieobecności, wcześniejsza przewaga Adriana Klimasa pozwoliła na zachowanie status quo. Lider nadal pozostaje na czele, ale zapas punktowy zmniejszył się do zaledwie 5 oczek. Marcin Piękoś swoim zwycięstwem w Rzeszowie zbliżył się do Klimasa dosłownie na grubość lakieru. Za walką wspomnianej dwójki widzimy… przepaść. Trzecie miejsce zajmuje Piotr Sajdak (44 punkty), który czuje na plecach oddech Adriana Sadowskiego. Jest gorąco!
W poprzednich podsumowaniach, również cyklu VRC, padała taka teza, że dogonienie ekipy Killaz Motorsport graniczyć może z cudem. Automobilklub Polski WRT podniósł tę rękawicę. I choć Killaz nadal prowadzą (465 punktów), to zdobycie 118 oczek w Rzeszowie znacznie zmniejszyło różnicę. Panowie z WRT tracą już tylko 63 punkty do faworyta rozgrywek. Najniższy stopień podium zajmuje AK-Sport Rookie Rally Team z dorobkiem 336 punktów.
Z roku na rok powiedzenie “ale ten czas leci” nabiera coraz smutniejszego wyrazu. I faktycznie, czas zasuwa tak szybko, jak zwycięzca Rajdu Rzeszowskiego po asfaltowych odcinkach. Jesteśmy już na półmetku tego wspaniałego sezonu. A zmagania na wschodzie Polski rozpaliły dodatkowe emocje. W tabeli jest ciasno i pozycja lidera nie jest już tak silna, jak kilka tygodni temu. Wielu z nas zadaje sobie pytanie, czy Adrian Klimas powróci jeszcze do walki w tym roku. Ostatnia runda pokazała, że na łatwy triumf nie będzie już w tym roku miejsca. Pod koniec września czeka nas kolejna odsłona cyklu – Rajd Śląska. Do zobaczenia na oesach!