Koronacja Mistrza VRC 2021

Cytując klasyka, “wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy”. Fani wirtualnej, motorsportowej rozrywki i rywalizacji w ramach cyklu mistrzostw świata VRC nie będą jednak skupiać się na pieniądzach, wódce czy śnie, a na wspomnieniach z elektronicznych odcinków specjalnych tego sezonu. Ponad wszelką wątpliwość, była to niezwykle ciekawa kampania, pełna zwrotów akcji, niespodziewanych wydarzeń, dramaturgii i przede wszystkim, emocji. Przyszedł czas na krótkie podsumowanie 2021 roku i oficjalną ceremonię koronacji. Szanowni Państwo, na tron wstępują nowi królowie czempionatu VRC!
Organizatorzy przygotowali w tym roku naprawdę rozbudowany kalendarz imprez zawierający aż dziesięć zróżnicowanych eliminacji – Monte Carlo, śnieżną Finlandię, Azory, Wyspy Kanaryjskie, Portugalię, Polskę, Finlandię (tym razem na szutrze), Czechy, słoneczną Hiszpanię i Węgry. Na punktach kontroli czasu pojawiały się załogi wielu narodowości. O prym walczyli między innymi Łotysze, Finowie, Portugalczycy, Grecy, Hiszpanie, Szwedzi, Słowacy, Czesi i naturalnie wiele kierowców z Polski. Jak wyglądał ten sezon w liczbach?
Trasa wspomnianych 10 rund opiewała w sumie na 1065 kilometrów jazdy w trybie bojowym, podzielonej na 146 odcinków specjalnych. Na listach startowych wszystkich eliminacji znalazły się aż 2084 załogi, jednak linię mety w jednym kawałku przecięło zaledwie 1086 duetów. Nie sposób niestety policzyć ilości spalonego paliwa, zużytych kompletów opon oraz decybeli, które docierały do naszych bliskich po momentach frustracji związanych z błędami lub słodkiej radości po wywalczonym zwycięstwie.
Nastał czas na creme de la creme niniejszego podsumowania. Szanowni Państwo, koronujemy dziś nowego władcę klasyfikacji generalnej turnieju VRC oraz wszystkich książąt z poszczególnych klas czempionatu. Walka o laur zwycięzcy była bardzo zaciekła. Na początku sezonu byliśmy pewni, że nie dojdzie do spektakularnego przewrotu i Adrian Klimas wywalczy kolejne prawo do tronu. Na zaskakującej nieobecności jednego z najlepszych zawodników w historii w drugiej części sezonu skorzystali jego rywale. Tytuł mistrzowski VRC 2021 wywalczył… Adrian Sadowski. Podopieczny Killaz Motorsport zamienił konstrukcje popularnych R5 na najmocniejsze bestie WRC i wyjeździł upragnione złoto w fantastycznym stylu i odwiesza kombinezon na przerwę zimową z dorobkiem 126 oczek. Drugie miejsce zajmuje rewelacja roku – Szwed Tobias Hult. Mimo wybrania słabszego samochodu klasy Rally2 – Forda Fiesty, Hult skutecznie odpierał ataki mocniejszych rajdówek i zapisując na swoje konto jedynie 10 punktów mniej, do odległej Szwecji zabiera srebrny medal. Podium uzupełnia Adrian Klimas (108 punktów). Do brązu wystarczyły tylko cztery starty i trzy, przekonujące wiktorie.
Jak wygląda tabela w poszczególnych klasach? Mimo wspomnianych czterech startów, Klimas zdołał wywalczyć tytuł w najmocniejszej grupie samochodów WRC (RC1). Tobias Hult zgarnia oczywiście mistrzowski puchar klasy RC2 z ogromną przewagą nad resztą zawodników. W klasie RC3 zdominowanej przez konstrukcje Hondy najlepszy okazał się Mateusz Sznajderski. Walka w grupie RC4 zakończyła się sukcesem Michała Ungeheurera. Największą deklasację podziwialiśmy w znakomitej klasie historycznej. Hiszpan Juan Marzoa zapewnił sobie tytuł na długo przed finałowymi oesami, wyprzedzając kolejnego oponenta o kolosalne 66 punktów.
W tabeli zespołowej byliśmy świadkami nieprzerwanych rządów ekipy Killaz Motorsport. Triumfatorzy sezonu 2021 objęli prowadzenie już w Monte Carlo i nie dali najmniejszych szans swoim rywalom aż do ostatniej mety lotnej czempionatu. Licznik zatrzymał się na zawrotnej sumie 1146 punktów. AK-Sport Rookie Rally Team robili co mogli, ale przewaga Killaz była przytłaczająca. Wicemistrzowie zapisali na swoje konto aż 296 punktów mniej. Podium zamyka Automobilklub Polski WRT z dorobkiem 697 oczek. Hiszpańskie SIM-control musiało ostatecznie obejść się smakiem, zajmująć czwartą lokatę. Tym samym, klasyfikację zdominowała biało-czerwona flaga!
Kurz po zakończeniu tegorocznego sezonu VRC już opadł a ślady opon na asfalcie powoli zanikają. Ba, gdzieniegdzie zostały nawet przykryte przez pierwsze warstwy białego puchu czy zdradliwego lodu. Czeka nas teraz dłuższa, kilkutygodniowa przerwa od motorsportowej rywalizacji oraz walki na odcinkach specjalnych. I choć nasze maszyny zapadły już w zasłużony, zimowy sen, my nie próżnujemy i jesteśmy już myślami przy kolejnym sezonie. Jakie niespodzianki czekają na nas w rajdowej kampanii 2022? Więcej szczegółów już niebawem. Bądźcie czujni!