Czternaście zwycięstw Sadowskiego!

W kalendarzu mistrzostw świata i mistrzostw Europy, nawet w harmonogramie naszego krajowego czempionatu istnieją rundy legendarne. Takie, które organizowane są już od dekad i na stałe wpisały się w krajobraz mistrzostw, takie, które zachwycają swoją formą i wyśmienitymi odcinkami specjalnymi. A także te, które oprócz walorów sportowych przekonują kibiców atmosferą, pasją i ukłonem w stronę historii. Czeski Rajd Barum możemy zaliczyć do każdej z tych grup. Nic dziwnego, że pełna wzgórz kraina Moraw u naszych południowych sąsiadów była też areną kolejnej rundy czempionatu wirtualnych mistrzostw świata VRC. Rundy, którą na pewno zapamiętamy na długo!
Rajd Barum jest swego rodzaju wyznacznikiem najlepszych motorsportowych imprez w Europie. Organizowana od przeszło pół wieku runda jest jedną z najciekawszych i najszybszych asfaltowych prób w tej części kontynentu. Zaplanowanie “Barumki” wymaga więc doświadczenia, polotu i poszanowania tradycji. Nie inaczej jest z jej wirtualnym odpowiednikiem. Ósma runda cyklu VRC była blisko 120 kilometrowym wyzwaniem podzielonym na piętnaście odcinków specjalnych. Po raz kolejny fraza “tarmac” przy oznaczeniu nawierzchni była wielką pułapką. Czeski asfalt nie należy do najświeższych i jego stan przypomina… wiele naszych dróg dojazdowych. Dziury, przechylenia, nagłe zmiany przyczepności i dostający się na trasę “syf” z okolicznych pól to tylko część atrakcji. Jeżeli dodamy do tego wszechobecne drzewa, niewidoczne uskoki, mylące skrzyżowania i nagłe dohamowania, otrzymamy prawdziwy sąd ostateczny. A ze 152 załóg tylko 68 otrzymało… pozytywny wyrok. Mimo, że na poboczach, strefach kibiców i wśród drzew powiewały głównie czeskie flagi i miejscowi kibice szczelnie wypełnili okoliczne puby, to biało-czerwone kolory zgarniają prawie komplet punktów na oesach w krainie Moraw.
O całkowitym zwycięstwie Adriana Sadowskiego wystarczy powiedzieć tylko tyle, że reprezentant lidera tabeli zespołowej wygrał… prawie wszystkie odcinki specjalne. Tomek Wach, który poczuł już smak zwycięstwa w VRC stracił do lidera blisko półtorej minuty, jednak swoją stratę powetował sobie zwycięstwem na Power Stage’u. Na najniższym stopniu podium uplasował się Jakub Marnik w Citroenie C3 WRC 2017. Najlepszą piątkę dopełniają jeszcze gospodarz, Paulat Stepan w Fordzie Fiesta Rally2 i Mirosław Kowal w Hyundaiu i20 WRC 2020. Wyczyn Czecha zasługuje na uwagę, jako jedyny walczył jak równy z równym z mocniejszymi konstrukcjami królewskiej klasy WRC.
Sadowski poza klasyfikacją generalną imprezy wygrywa też klasę WRC. Najlepsza trójka generalki jest lustrzanym odbiciem najmocniejszej grupy dostępnych na rajdzie pojazdów. Ciekawie wygląda jednak tabela samochodów Rally2. Czech Stepan Paulat triumfuje wśród popularnych R5. Paulat jest jedynym gospodarzem, który potrafił rzucić rękawice Polakom. Drugi w tabeli Marcin Piękoś stracił do Stepana ponad pół minuty. Trzeci Piotr Sajdak blisko pięćdziesiąt sekund. Gospodarz przełamał polską dominację na Morawach.
W przypadku opisu klasy RC3 mój wysiłek jest zbędny. Doskonale wiecie jak wszystko się skończyło. Więc z dużą dozą znudzenia tylko przypomnę, Honda znów otwiera szampany zajmując aż sześć pierwszych lokat i wpuszczając na metę tylko… jednego konkurenta. Najszybszy okazał się Mateusz Sznajderski z Killaz, pokonując o ponad dwadzieścia sekund Artura Hazukę i o drugie tyle trzeciego na linii mety Adama Węglowskiego. W grupie najsłabszych samochodów Rally4 spokojny triumf Damiana Skupienia. Blisko czterdzieści sekund straty drugiego Michała Ungeheurera. Podium zamyka Hiszpan, Yonay Quintana.
Wielka porażka Subaru w klasie historycznej. Aż pięć pierwszych miejsc zajmują Polacy w… Toyocie Celica GT-Four. Najszybszy okazał się Bartek Dziok z AK-Sport Rookie Rally Team przed Dariuszem Jakubczykiem. Trzecie miejsce wywalczył Mateusz Przyszłakowski, który stracił ledwie trzy sekundy do drugiej lokaty a miejsce na pudle wywalczył z różnicą… jednej sekundy. Walka na grubość lakieru!
Choć Adrian Klimas nie wystartował w czterech ostatnich imprezach, dosyć szczęśliwie, nadal pozostaje liderem klasyfikacji kierowców. Polak wciąż ma na koncie 108 punktów. Nowym liderem mógł zostać rewelacyjny w tym sezonie Tobias Hult, ale Szwed uszkodził swoją Fiestę na dwunastym odcinku specjalnym i wycofał się z Barumki. Jak na razie Hult plasuje się na drugiej lokacie i traci do Polaka 20 oczek. Podium dopełnia rewelacja drugiej części sezonu, Tomek Wach, który… zrównał się liczbą punktów ze Szwedem. Będziemy mieli walkę do końca, do ostatniego kilometra i każdej części sekundy.
Automobilklub Polski WRT zgarnął aż 130 punktów na czeskich odcinkach, ale nadal zajmuje dopiero trzecią lokatę w klasyfikacji zespołowej. Ponad sto oczek przewagi nad hiszpańskim SIM-control pozwala jednak spać spokojnie. Drugie miejsce zajmuje AK-Sport Rookie Rally Team (692 punkty). Liderem od pierwszej rundy jest Killaz Motorsport. Dorobek 892 punktów oznacza, że rywale mają jedynie iluzoryczne szanse na pokonanie Killaz.
Zostawiamy wątpliwej jakości asfalt, dziurawe drogi i leśne pagórki czeskich Moraw. Przed nami kilka tygodni odpoczynku. A gdy wschodnią Europę spowije już jesienna aura, plucha i niekończące się deszcze, przeniesiemy się do… słonecznej Hiszpanii. Kolejną rundą cyklu VRC będzie RACC Rally Catalunya. Czy na równych jak stół i lekko przykurzonych od pyłu odcinkach poznamy już tegorocznego mistrza świata? I jaki hymn odegramy na uroczystym zakończeniu sezonu 2021? Nie możemy doczekać się odpowiedzi na te pytania.